Nie będę ani trochę oryginalna pisząc o Nirvanie, nie sądzę by była wśród nas obecnie osoba ani razu nie słysząca o tym zespole. Jednak prowadząc blog o muzyce nie mogłam pominąć kultowej Nirvany. Piszę o tym czego słucham, słucham tego o czym piszę, tyle. Nie będę rozpisywała się na temat historii powstania zespołu czy opisywała życiorysu Kurta Cobaina, gdyż po pierwsze na pewno każdy wie to wszystko doskonale, a nawet jeżeli nie, to na pewno chodź raz się z tym zetknął. Napiszę jednak o tym jak ja odbieram tę muzykę, bo z pewnością dla każdego różne utwory to nie tylko kilka dźwięków przeplatanych krzykami, lecz każda piosenka to osobna, całkiem wyjątkowa historia i indywidualne odczucia. Tak przynajmniej jest ze mną. To niesamowite ile różnorodnych emocji może przekazać jeden zespół. Myślę, że między innymi własnie dzięki temu było o nich tak głośno, a po śmierci wciąż zdobywają tysiące fanów. W ich piosenkach można znaleźć wszystko od mega spokojnego klimatu pomagającego się odprężyć i odpocząć po mocne dźwięki, które podnoszą nas od razu na nogi i poprawiają humor... Każde kilka minut dostarcza nam tego czego w danej chwili potrzebujemy, przenosi nas w świat z jednej strony oderwany od rzeczywistości, w którym możemy odpocząć i poskładać myśli, a z drugiej strony przedstawia nam ten sam obraz bardzo realnie tak byśmy mogli spojrzeć na niektóre sytuacje bardziej trzeźwo, na spokojnie... Niesamowite jest jednak to, że kiedy chcemy przy muzyce się bawić a nie wyciszać, ona sama dopasowuję do nas i towarzyszy nam w zabawie najlepiej jak potrafi. Możecie uznać to za dziwne, że w pewnym sensie personifikuję muzykę, pisze o niej jak o jakimś towarzyszącym nam w szczęściu i nie szczęściu przyjacielu, lecz w zasadzie tak właśnie ją odczuwam... Tak właśnie chciałam Wam ją przedstawić.
Jak zwykle wstawiam kilka moich ulubionych utworów ( tym razem wybór jest dość trudny bo zawęzić ich całą twórczość do kilku wybranych utworów nie jest łatwo, lecz mam nadzieję, że będziecie zadowoleni ;) )
Na początek piosenki, które towarzyszą mi chyba najczęściej i ,do których mam największą słabość i nie tylko dlatego, że przy żadnych innych dźwiękach nie potrafię się tak odstresować i wyciszyć, ale też dlatego, że towarzyszą mi one zawsze każdego gorszego dnia, kiedy chcę na chwilę oderwać się od rzeczywistości...
Nirvana- Something in the way
Nirvana- Polly
Nirvana- Come as you are
Nirvana- Oh me
A na koniec, żeby nie było zbyt poważnie i przygnębiająco kilka utworów, które jak żadne inne poprawiają mi humor i dodają mi mnóstwo energii motywując tym samym do dalszego działania i pozytywnego myślenia.
Ps. nic tak umila sprzątania jak dźwięki Nirvany towarzyszące w tle ;)
Nirvana- Lake of Fire
Nirvana- About a girl
Nirvana- Sappy
Nirvana- Dumb
Na dzisiaj to tyle, życzę miłego odpoczynku przy dźwiękach Nirvany ;)
xoxo Violet